Moja przygoda z Magicznymi Ogrodami zaczęła się jeszcze w
domu i nie był to dobry start. Ale zacznę od początku. A zaczęło się od tego,
że jedna z czytelniczek bloga, pytała pod tym postem, gdzie się wybieramy na
urlop. Gdy napisałam, że do Kazimierza, to poleciłam właśnie Magiczne Ogrody.
Ja wcześniej o tym miejscu nie słyszałam, więc postanowiłam zerknąć do neta i
sprawdzić co to za „cudo”. Pooglądałam i postanowiłam, że je odwiedziłam. Bez
dłuższego namysłu, aby uniknąć ewentualnych kolejek na miejscu, kupiłam bilety
online. Kupiłam, zapłaciłam i kicha. Biletów nie otrzymałam na meila, tak jak
miało się to dokonać. Po kilku godzinach zadzwoniłam do Ogrodów z zapytaniem,
dlaczego nie dostałam żadnej wiadomości i potwierdzenia zakupu biletów. Pani
stwierdziła, że to dziwne, ale się zorientuje i oddzwoni. Czekałam cierpliwie
do następnego dnia. Nie oddzwoniła.
Jedynym dowodem dokonania zakupu biletów jaki miałam, było
potwierdzenie z banku o przelewie. Ale to jeszcze nie takie łatwe, ponieważ w
transakcji przekazania pieniędzy pośredniczyła firma zajmująca się płatnościami
internetowymi i to owa firm widniała jako odbiorca wpłaty. Niedoczekawszy się
zainteresowania sprawą ze strony Ogrodów, zadzwoniłam do firmy pośredniczącej,
gdzie natychmiast uzyskałam informację, że wpłata została przekazana odbiorcy
docelowemu, jednocześnie firma ta przesłałam mi na meila potwierdzenie
transakcji, w której były informacje o płatności. Uzbrojona w taką wiedzę,
zadzwoniłam ponownie do Ogrodów. Trafiłam na tą sama Panią, które poprzedniego
dnia obiecała wyjaśnić sprawę, tłumaczyła, że przekazała dane dalej i „Ojej…
Nikt nie oddzwonił?”. No cóż, no nie oddzwonił! A szkoda. Na szczęście po
danych zawartych w potwierdzeniu przesłanym przez firmę pośredniczącą, Pani
doszła do tego, że bilet mają w systemie i stweirdziła, że go wydrukuje i
będzie on czekał na nas w biurze. Uff… Sprawa wyjaśniona.
Magiczne Ogrody, akt drugi.
Nadszedł dzień, w którym chcieliśmy „zwiedzić” ogrody. O poranku
sprawdziłam w jakich godzinach, tego dnia, są one otwarte i wyruszyliśmy ku przygodzie. Podjechaliśmy z
podekscytowanym dzieckiem po bramę. Wysiedliśmy, a tam ludzie (potencjalni
zwiedzający) kręcili się w kółko i panował mały haos. Okazało się, że z powodu
deszczu, który padał w nocy i od czasu do czasu siąpał w tym czasie, ogrody są
tego dnia zamknięte. Podeszłam do Pana strażnika, który powiedział, że tak za
darmo można sobie wejść i pochodzić, ale atrakcje dziś nie są dostępne. Więc
zapytałam, co z naszym biletem. A Pan to skwitował bez użycia słów, jedynie
gestem rozłożenia rąk. Zaraz mi ciśnienie skoczyło! Ale dobra, wzięłam kilka
głębokich oddechów i poszliśmy oglądać. W drodze powrotnej, już uspokojona,
wróciłam do Pana ochroniarza i poprosiłam o wydanie biletu, który miał czekać.
Pan wykonał kilka telefonów, co poskutkowało przybyciem drugiego Pana, który
był bardziej zorientowany co i jak, wydał faktycznie czekający bilet i
wyjaśnił, że jeśli pogoda będzie dalej płatać figle i Ogrody ze względów
bezpieczeństwa, będą zamknięte, a my będziemy wyjeżdżać i nie skorzystamy z
biletów, to zostaną nam zwrócone pieniądze.
Magiczne Ogrody happy end.
Mawia się, że do trzech razy sztuka. I za tym trzecim
„starciem” okazało się, że nie takie Magiczne Ogrody złe, jak mnie wkurzały.
Pojechaliśmy dwa dni później od pierwszej wizyty, gdy pogoda dopisywała. Ogrody
były czynne! O je!
Naszym oczom ukazał się zupełnie inny ich obraz i prawie
zupełnie zatarło się pierwsze i drugie złe wrażenie. Więc czy warto?
Ogrody jak sama nazwa wskazuje to jeden wielki ogród z
piękną zielenią i kwiatami. Do tego Magiczne, a ta magia to różne krainy,
stworki, fontanny, zjeżdżalnie, place zabaw. Jednym słowem dużo zabawy i frajdy
nie tylko dla dzieci.
Bilet wstępu do Magicznych Ogrodów dla trzyosobowej rodziny
kosztował nas 59 zł, w tej cenie można korzystać z wszystkich atrakcji
dostępnych na terenie Ogrodów. Już na samym wejściu gości wita skrzat,
mieszkaniec dziupli w drzewie. Potem na swojej drodze napotkamy chatki różnych
stworków i same stworki też. Dzieciaki mogą się przejechać ciuchcią, pokręcić
na karuzeli, zjechać z wielkiej zjeżdżalni niczym skocznia w Stolicy Polskich
Tatr czy pobawić się na jednym z kilku placów zabaw. Do tego dmuchane zamki i
trampoliny.
Z powodzeniem można tam fajnie spędzić cały dzień.
A jeśli mamy na zbyciu jeszcze kilka dyszek, to możemy napić
się pysznej kawy i zjeść coś smacznego, a w sklepiku z pamiątkami w całkiem
rozsądnych cenach, kupić zabawkę, kolorowankę czy inny „duperelek”, który
będzie nam przypominał o wizycie w tym magicznym miejscu.
Magiczne Ogrody – Warto!
P.S. Tylko nie kupujcie biletów online i nie jedźcie tam po
deszczu lub w trakcie opadów. A będzie OK. J
Piękny magiczny ogród :)
OdpowiedzUsuńZjawiskowy ogród :D Coś takiego w wersji "mini" można zrobić, także w swoim ogrodzie i dodać mu odrobinę tej "magii" ;)
OdpowiedzUsuń