Zacznę od tego, że Walentynek w tym roku postanowiliśmy z M. nie celebrować. Ja cały dzień spędziłam na uczelni, wróciłam krótko przed 20. M. natomiast zdobywał siano, marchew i ziarna dla saren, które w poszukiwaniu pożywienia zaglądają nam na podwórko. W niedzielę zaniósł im te zdobycze (podarowane przez wujka rolnika), a dziś obserwowaliśmy jak na polu za naszą działką sarenki się posilają.
Ale wracając do tematu Walentynek, to widać je było tylko w małych akcentach dekoracji.
Serduszka zawieszone nie z myślą o Walentynkach, bo planuję, że dłużej powiszą.
A poniżej odrobina romantyzmu, czyli ciepło i przytulnie w blasku świec.
Teraz pokażę Wam kilka nowych nabytków.
Skrzyneczka na razie w takiej roli. Zastanawiam się nad przemalowaniem jej na biało.
Dama - wieszak. Zakup zupełnie przypadkowy, bo tania była :-)
I coś, na co polowałam już od jakiegoś czasu. Początkowo myślałam o takim starym emaliowanym pojemniku, ale jak natrafiłam na ten, to doszłam do wniosku, że bardziej będzie pasował do kuchni. Emaliowane często nadgryzione są już zębem czasu (rdzy), a ten jest w idealnym stanie, do razu do użytku.
Skrzyneczkę koniecznie na biało!!! A wieszak z damą cudny! Też chcę taki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam