Ostatnio jesteśmy z M. bardzo zapracowani.
On zajmuje się naszym ogrodem, a ja malowaniem wszystkiego co się da - oczywiście na biało :-)
Mam już kilka sukcesów,kilka rzeczy wyszło lepiej niż sama się spodziewałam. Pędzel i puszka farby - prawda, że czasem nie dużo trzeba do szczęścia...
O ile malowanie sprawia mi przyjemność, o tyle M. nie ma już tak fajnie. Na razie kopie biedaczek rów, żeby umieścić w nim rury na nieczystości. Przy okazji trzeba było niestety wyciąć lub jeśli się dało to przekopać krzewy, które były przeszkodą w realizacji wizji. M. w międzyczasie jeszcze równa teren i sprząta strych. A na strychu znajdujemy skarby, ale o tym innym razem.
Teraz wróćmy do ogrodu, który na razie wygląda tak
Mam nadzieje, że zapał nam nie minie i niebawem będę się pochwalić moim "letnim salonikiem". Ach, już nie mogę się doczekać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i komentarz!